Przyjaciel James’a Andrews’a zaprosił go na plażę aby wypróbować jego drona. To miała być zwykła, spokojna sobota.
To było pierwsze spotkanie James’a z dronem które zakończyło się katastrofą. O mało co nie stracił wzroku. Całe wydarzenie poskutkowało poważnymi obrażeniami.
„To wydarzyło się się tak szybko, że nie zdawałem sobie sprawy co się stało. Gdy mój kolega zawisł nieco nad ziemią, podszedłem do drona aby go złapać w celu wyłączenia. W tym czasie, podwozie w dronie DJI Inspire 2 zaczęło się składać. Kiedy śmigła zaczęły ciąć moją dłoń, puściłem go. Wtedy śmigła zaczęły ciąć moją twarz i ramię. Widziałem ścięgna mojej dłoni i głębokie rany ramion. W szpitalu lekarze zszyli mi ścięgna i mięśnie. Dron o mały włos nie pozbawił mnie oka” – zrelacjonował James
Trzy tygodnie po incydencie James zapowiada powrót do swojego hobby. To wydarzenie utwierdziło go w przekonaniu, że drony to nie zabawki i trzeba być zawsze świadomym zagrożeń płynących z ich strony.
Źródło: wetalkuav.com/span>